Jak to jest być queer? | Po coming oucie

Tak jak mówiłam w poprzednim poście, czas na drugą część mojej historii. Tym razem czas opowiedzieć Wam, co się zmieniło w moim życiu, gdy zrobiłam coming out. A miał on miejsce dokładnie 24 maja 2023 roku, w dniu moich osiemnastych urodzin.

Uwaga, bo część tego postu nie będzie przyjemna.

Niektórzy z Was na pewno wiedzą, że prowadzę profil na Instagramie, na którym recenzuję książki oraz piszę o czytelnictwie. Moja nazwa (@teczowe_ksiazki) sama w sobie zdradza, jaki typ literatury można u mnie znaleźć. No właśnie, queerowy.

Łatwo się więc domyślić, że pisanie o książkach z reprezentacją osób LGBT było dla mnie mocno utrudnione, gdy udawałam hetero. Nie mogłam mówić dokładnie tego, co chciałam i cały czas musiałam się pilnować, by przypadkiem się nie zdradzić. Nie czułam się z tym dobrze, bo bardzo nie lubię być w podobny sposób krępowana. Tylko, że wtedy jeszcze nie byłam gotowa na wyjście z szafy. I też nie do końca chciałam to robić. Ukrywanie się było bezpieczne.

Ale już od dłuższego czasu zbierało się we mnie, by zrobić coming out. Najmocniej poczułam swoje ograniczenie, kiedy pisałam recenzję "Loveless" Alice Oseman. Ta książka wyzwoliła u mnie aseksualne przebudzenie. I naprawdę miałam ochotę krzyczeć z radości, mówić o tym, co właśnie w sobie odkryłam. Chciałam napisać, że dzięki niej zrozumiałam, na czym tak naprawdę polega aseksualność, i że dotarło do mnie, że to jest o mnie. I nie mogłam.

Dopiero kilka dni przed osiemnastymi urodzinami podjęłam ostateczną decyzję. Ujawniłam się w tym poście. Gdy go opublikowałam, dosłownie panikowałam i nie potrafiłam usiedzieć w miejscu. Naprawdę bałam się, jak zareagują ludzie i czy mnie zaakceptują. W szczególności moja rodzina.

Oberwałam rykoszetem. Ze strony rodziny, głównie jednej osoby, zalała mnie fala potężnej, wręcz przerażającej homofobii. Byłam wyzywana, zastraszana. Nagle w jej oczach stałam się obrzydliwa i zepsuta. Okazałam się wielkim błędem. Chciała wysłać mnie do szpitala psychiatrycznego i na egzorcyzmy. Oszalała.

Na długi czas moje życie zostało zamienione w piekło. Nie radziłam sobie z tym, a moja depresja przybrała na sile. Byłam przytłoczona i naprawdę chciałam wszystko zniszczyć. Dosłownie.

Teraz wciąż myślenie o tym wszystkim sprawia mi ból. Byłam przerażona i zdesperowana, pragnęłam uciec. Przeszłam przez załamanie nerwowe i chwilami traciłam nad sobą kontrolę, zupełnie nie byłam sobą. Zrobiłam przez to kilka głupich rzeczy i zraniłam niektóre z bliskich mi osób. Cholernie tego żałuję i mimo, że mi wybaczyły, czasem nadal jest mi za to wstyd. Byłam gotowa wszystkiego się wyprzeć i przyjąć kłamstwa, byle moje życie wróciło do normy. Byłam gotowa spalić mosty.

Przetrwałam tylko i wyłącznie dlatego, że miałam wokół siebie cudowne osoby, które nie pozwoliły mi się poddać. Pomagały mi walczyć, budzić się kolejnego dnia. Gdyby nie one, na pewno teraz by mnie tutaj nie było i nie pisałabym tego posta.

Więc tak, czasami nienawidzę tego, kim jestem. Są momenty, kiedy się siebie brzydzę i żałuję, że urodziłam się właśnie taka. To jest naprawdę trudne i bolesne. A nie byłoby takie, gdyby nie to cholerne społeczeństwo, tresowane by nas nienawidzić. Gdyby tylko ludzie potrafili nas zaakceptować, bez względu na to, kogo kochamy, wiele osób nie przechodziłoby przez piekło. Nie musiało walczyć o to, by w ogóle przeżyć.

Często również bardzo boję się być sobą. Świat jest brutalny i właściwie w każdej chwili może wydarzyć się coś strasznego.

Z drugiej strony, z perspektywy czasu naprawdę cieszę się, że odważyłam się wyjść z szafy. To było wyzwalające i poczułam niesamowitą ulgę. Pomogło mi to być naprawdę sobą, zwolniło mnie z konieczności udawania.

Wciąż nie zawsze jest to łatwe. Mimo że ta osoba powoli zaczyna oswajać się z myślą, że jestem jaka jestem, to jeszcze nie zawsze mogę naprawdę szczerze z nią porozmawiać. Cóż, doceniam, że przynajmniej robi postępy. I oczywiście nadal zdarza mi się zetknąć z otwartą homofobią. Niestety.

Oczywiście, o czym już wiecie, są też dobre momenty. Przez większość czasu nie muszę ukrywać swoich przyjaciół. Więc oni również mogą być sobą, tak samo jak ja. Wreszcie mogę otwarcie mówić o tym, co czuję i myślę. Jestem wolna.

I mimo tego wszystkiego, co mnie spotkało, spotyka i spotka w przyszłości, kocham to, kim jestem. Kocham queerową społeczność, moją tęczową rodzinę. Kocham o tym mówić i słuchać. Tak, kocham queerowość.

Tak, jestem queer. I jestem z tego dumna.

Komentarze

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Copyright © Queerowy Świat